Team swimming to jedno z pierwszych i podstawowych ćwiczeń jakie uczy się zespół – przewodnik i pies. Stanowi ono podstawę do bardziej zaawansowanych ćwiczeń a na poziomie podstawowym jest jedynym ćwiczeniem w którym przewodnik wykonuje zadanie „ramię w łapę” z psem. Na czym ów ćwiczenie polega?
Ćwiczenie to choć wydaje się być proste wielu spędza sen z powiek… Przede wszystkim dlatego, że w tym zadaniu nie da się iść na skróty…. Wymaga ono długiej i systematycznej pracy oraz szlifowania każdego detalu składającego się na całość ćwiczenia. Samo ćwiczenie składa się z kilku części.
Na samym początku powinniśmy mieć na uwadze pozycje wyjściową. Jest ona taka sama jak przy większości ćwiczeń z posłuszeństwa czyli pies znajduje się w pozycji siadu przy lewej nodze przewodnika. Przewodnik w pozycji wyprostowanej, oboje skupieni na zadaniu. Przewodnik poprzez podniesienie ręki sygnalizuje gotowość do wykonania zadania. Jest to pierwszy element jakiego uczą się zespoły… Poprawna, spokojna pozycja wyjściowa, skupienie i gotowość do wykonania zadania to elementy czasem trudne do opanowania. Psy pracujące w wodzie bardzo chętnie do niej wskakują więc egzekwowanie od nich posłuszeństwa tuż nad brzegiem akwenu wiąże się z emocjami, które wcale nie ułatwiają pracy z psem.
Po opanowaniu pozycji wyjściowej zabieramy się za ćwiczenie takiego elementu jak wspólne wejście do wody. Pozycja psa nadal jest przy lewej nodze. Niedozwolone jest by pies wyprzedzał przewodnika lub zmieniał pozycje ze strony lewej na prawą… Często psy, które wbiegały do wody za rzucaną piłeczką/patykiem próbują powielać to zachowanie podczas wspólnego wejścia z przewodnikiem. Na tym etapie poprzez różnorodne zadania należy zmotywować psa do tego, aby chciał on przebywać przy lewym boku przewodnika. Jeśli już opanujemy pozycje wyjściową oraz wspomniane wspólne wejście to czas zabrać się za wspólne wyjście i powrót do pozycji wyjściowej…
Niestety wejście jak i wyjście często wiąże się z dużymi emocjami. Często psy wybiegają z wody nie zważając na przewodnika…
Ucząc się od wielu „mądrych głów” bardzo spodobało mi się stwierdzenie, które usłyszałam od M. Łęczyckiej… „pracuj tak, by przy twojej lewej nodze pies miał swój Disneyland” i faktycznie to działa…
Kiedy pies poprzez różnorodne ćwiczenia wykonywane w czasie nauki wspólnego wchodzenia czy wychodzenia będzie wiedział, że przy przewodniku czeka na niego szereg różnych atrakcji i bycie w tym miejscu jest najlepszym co mogło mu się przydarzyć wówczas przestaje być dla niego trudnym zadaniem dostosowanie się do prędkości wejścia/wyjścia przewodnika.
Ale, ale… team swimming to przecież wspólne pływanie…. A mu tu cały czas o wchodzeniu, wychodzeniu… No niestety… Tak jak pisałam wcześniej, to ćwiczenie to dość długi i złożony proces… I najpierw trzeba swoje wychodzić żeby móc wspólnie pływać…Mając opanowane wchodzenie i wychodzenie możemy zacząć chodzić z psem równolegle do brzegu… Jest to trudny dla psa element, gdyż pies instynktownie płynie od brzegu i do brzegu… Łatwiej będzie zacząć od takiej wersji cwiczenia kiedy to my jesteśmy pierwsi od lini brzegowej a pies przy naszym lewym boku. Wówczas nasza osoba będzie przysłaniała ląd.
I tu również jak w każdym innym detalu wykonujemy szereg ćwiczeń pomagających psu zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i gdzie właściwie jest jego miejsce w tym zadaniu. Oprócz chodzenia wzdłuż brzegu zaczynamy wprowadzać obroty, pół obroty i zmiany kierunku pod różnym kątem. Kiedy wspólne chodzenie będzie opanowane przez nas do perfekcji a zmiany kierunku będą szły „jak po maśle” można zanurzyć się po pachy i rozpocząć układanie rąk jak do „żabki”. Pies powinien znajdować się na wysokości naszego barku, nie dalej niż 1m od nas. Pies nie powinien na nas wchodzić a w czasie płyniecia równolegle do brzegu spychać nas w jego kierunku.
Pod niżej wklejonym linkiem znajdziesz filmik z mojego wspólnego pływania z Kajem. https://photos.app.goo.gl/3hifMnYi3odCNCu6A
Kiedy uda nam się opanować wspólne pływanie z psem stylem żabki a zmiany kierunku nie będą stanowiły problemu wówczas można zacząć pływać z psem kraulem tak jak ma to miejsce podczas prawdziwej akcji ratowniczej. W kraulu nie mamy ręki, która będzie nam blokowała psa w razie gdy ten zacznie nas wyprzedzać dlatego też pies musi dobrze znać swoją pozycję i ją utrzymywać. Niektórzy twierdzą, że łatwiej im nauczyć się pływać z psem od razu stylem kraula… Najczęściej jest to tylko pozornie prostsze i często jest to droga na skróty, która wcześniej czy później da znać o sobie… W stylu jakim jest kraul, człowiek zazwyczaj jest szybszy od psa a co za tym idzie tak naprawdę pies nie płynie świadomie, równo z przewodnikiem a wykonuje podąrzenie lub pogoń za nim… Nie znając swojej pozycji i nie wykonując zadania świadomie, po dogonieniu przewodnika pies zaczyna na niego wchodzić.
Fot. Katarzyna Łagodzka.
Psa w wodzie nie da się zatrzymać więc jeśli my się zatrzymujemy by coś obejrzeć czy odpocząć to musimy z nim ten element przepracować tak, aby wiedział co ma w tym momencie robić i jak się zachować . Ma to przełożenie na element akcji ratowniczej jakim jest podjęcie tonącego. Jeśli jesteśmy zajęci i skupieni na przeprowadzeniu akcji to nasz pies musi w tym momencie mieć wyuczone zachowanie, które nam na to pozwoli a on będzie dla nas pomocnym partnerem, który wspomoże nas w czasie holowania tonącego do brzegu. Istnieje kilka modeli podejmowania tonącego przez ratownika wspieranego przez psa. Jednym ze stosowanych rozwiązań jest szybkie wbiegnięcie ratownika do wody i nie oglądanie się za psem który ma za zadanie gonić przewodnika… W czasie kiedy pies dogania przewodnika on ma czas na „ogarnięcie” tonącego… A co jeśli nie zdąrzy? Trudno powiedzieć co ma w tym czasie robić pies… Kolejny sposób to taki gdzie przewodnik płynie równolegle z psem a pies wyuczony jest zachowania które pozwala ratownikowi na przeprowadzenie działań ratowniczych i wspólny powrót. Jeszcze innym sposobem o jakim udało mi się całkiem niedawno przeczytać to podjęcie akcji ratowniczej w taki sposób iż ratownik płynie do tonącego trzymając się psa tym samym oszczędza siły na przeprowadzenie już tylko samej akcji, która kończy się holowaniem przez psa ratownika z poszkodowanym. Trudno powiedzieć jaki model jest najbardziej skuteczny… Może to być zależne od tego co nam przyniesie życie i z jaką sytuacją przyjdzie się nam zmierzyć.
Jednak jaki sposób byśmy nie wybrali to wymaga on od nas jako przewodników i ratowników raz od naszych psów ogromnej pracy, wzajemnego zaufania i przepracowania wielu elementów by sytuacja, która może nas w życiu spotkać była dla nas łatwiejsza od tej którą mieliśmy okazję z psem przećwiczyć. Pamiętajmy, że podczas prawdziwej akcji ratowniczej dochodzą emocje….
Abstrahując od ratownictwa… Po co uczyć się pływać wspólnie z psem? Przede wszystkim po to, że jeśli oboje lubimy wodne przygody to jest to świetna zabawa zarówno dla nas jak i naszego psijaciela… Razem możecie dbać o swoją kondycję nie obciążając przy tym stawów.
Wspaniale jest popływać ze swoim czworonogiem – wiem bo ze swoim co roku jeżdżę nad jezioro, pozdrawiam :).
Zgadzamy się z tym w 100%. Im więcej wspólnych aktywności tym więcej wspólnych przygód ?
Bardzo dziękuję za ten artykuł. Jest konkretny i praktyczny. Intuicyjnie pływam z moją 10m BC i już widzę ile błędów popełniłam. Zaczynam od nowa.
ciekawy i dużo wnoszacy dla mnie ten wykład 🙂 Pozdrawiam