Minął rok….

29.01.2024…

Dzień, który na dzień dzisiejszy wolałabym żeby nigdy się nie wydarzył. Dokładnie rok temu zapadła ta nieszczęsna decyzja o podjechaniu po Rafę….

Rafi , rok temu.

Dokładnie rok temu dla tego psa rozpoczął się koszmar a świat wywrócił się jej do góry nogami i nie tylko jej ….bo nam również tylko dlatego, że ktoś miał swój plan … swoją wizję…i nie patrząc na konsekwencje swojej decyzji sprzedał nam psa, który tak naprawdę nigdy nie powinien zmienić domu a jeśli już to napewno nie z godziny na godzinę….ale tę historię już znacie więc nie będziemy do niej wracać …

TERAZ….

Ostatnie dwa miesiące nie były łatwe… chyba były tymi najtrudniejszymi … przeważał w nich smutek, żal, rozgoryczenie …i myśli by jednak poszukać Rafie innego domu… Skąd takie myśli? Już wyjaśniam….

Dwa miesiące temu rozpoczęliśmy etap wychodzenia w nowe miejsca, który okazał się być tak tak samo trudny jak ten na samym początku kiedy Rafi bała się wszystkiego…

Rafi na WOŚP z wsparciem Juniorka oraz psów z sekcji K9 Gdańskiego Ratownictwa Wodnego.

90% naszych wyjść kończy się zamieraniem w danym miejscu, następnie Rafa kładzie się i trzęsie… cała. To sytuacje w których na nowo zrozumiałam co znaczy „umierać ze strachu”. Nie są to miejsca trudne jak mogłoby się zdawać….był to plac treningowy jednej z behawiorystek ,zaraz przy wodzie…miałam nadzieję, że uda nam się tam rozwinąć skrzydła….jednak nic bardziej mylnego….przez 3 spotkania Rafa dosłownie umierała ze strachu….bo nowe miejsce….bo nie znam …bo nie byłam…

Kolejny miejscem był park miejski….chciałam spróbować czy Rafa da radę uczestniczyć w treningach z podstaw gdy obok będą inne psy oraz Junior. Inne psy i junior są fajne ale ludzie czyli przewodnicy tych psów i panie instruktorki już wzbudzały taki niepokój ,że owszem ze mną i juniorem jak pojechaliśmy w to miejsce sami to potrafiła się fajnie bawić i coś porobić ale na treningu grupowym już nie…

Mamy „swoją” grupę, z którą Rafa wielokrotnie była już na spacerach….bawi się z tymi psami, zaczepia ich przewodników, potrafi wziąć od nich jedzonko….jednak gdy zmieniliśmy ostatnio koncepcje i z tą samą grupą zamiast na spacer poszliśmy w jej ulubione miejsce czyli na plażę by zrobić trening grupowy z podstaw posłuszeństwa to Raficzek już odczuwał bardzo duży niepokój…. drżały jej łapy a znane komendy które bardzo dobrze umie wykonać były dla niej olbrzymim wyzwaniem. Cały czas kładła się lub siadała tak, aby wkleić się dupką w juniora, który był tuż obok….

Stwierdziłam, że skoro jej układ nerwowy nie jest w stanie sprostać tak minimalnym wyzwaniom to w zasadzie nie mamy o czym rozmawiać… umówmy się …miała obok juniora…była na plaży…. znała psy i ludzi a mimo to gdy zmieniła się czynność czyli trening zamiast spacer ….zgłupiała totalnie. Lęk w wyniku traumatycznego doświadczenia ( takim dla Rafy była nagła zmiana domu) jest przez wielu specjalistów uważany za najgorszy lub najtrudniejszy jak kto woli….u nas trauma dotyczy nowych miejsc…więc każde nowe miejsce jest z góry skazane na takie, w którym potrzebujemy cudu ,aby przetrwać. Mózg psa, który doświadczył traumy zmienia się – głównie w obszarze ciała migdałowatego, które odpowiedzialne jest za „uruchamianie” i „sterowanie” większością stanów emocjonalnych. Taki psiak zaczyna więc odczuwać więcej lęku – zmiana w strukturze mózgu, to nie jest coś, co można włączyć i wyłączyć… To z kolei pociąga za sobą hormonalną reakcję organizmu – m. in. nadnercza zaczynają produkować więcej kortyzolu, czyli hormonu stresu. To substancja, która ma przygotować organizm na konieczność sprostania jakiemuś wyzwaniu, ale jeśli jej stężenie jest chronicznie zbyt wysokie, zaczynają objawiać się wszystkie negatywne objawy stresu, które znamy.

Ona Ci to wynagrodzi…

Kiedy opisywałam naszą historię padło mnóstwo takich haseł…wiem, że pisane są w dobrej wierze…wiem ,że wielu z was zna mnóstwo historii z „happy endem”. Ale musicie zdać sobie sprawę, że każda historia nie tylko jest inna ale ma inne podłoże…psy takie jak Rafa to psy z fobia lękową to nie jest pies ,który odczuwa tylko stres czy strach…a czym to się różni? Już wyjaśniam…

STRES, STRACH, LĘK ….

STRES

to stan aktywacji, pobudzenia. Na ogół przyjmuje się, że to coś negatywnego, niekorzystnego, ale w istocie stres ma wiele twarzy! Oprócz tego nieprzyjemnego -dysstresu, możemy doświadczać również pozytywnego – eustresu. Stres jako zjawisko podlega pod uniwersalne prawo przyrody: „co za dużo, to niezdrowo! Co za mało, to też niezdrowo!”. To oznacza, że dla każdego organizmu istnieje pewien poziom stresu, który jest niezbędny do zdrowego funkcjonowania, oraz pewna wartość, która dalsze funkcjonowanie uniemożliwi.

STRACH

Strach to stan emocjonalny wywoływany konkretnym, szkodliwym bodźcem. Powoduje fizjologiczną reakcję organizmu – odruchową reakcję obronną, tak zwaną reakcję walki lub ucieczki. Charakterystyczne jest, że oddalenie się od bodźca powoduje ustąpienie strachu, a nasilenie strachu jest proporcjonalne do zagrożenia. Strach pełni więc rolę adaptacyjną, umożliwia uczenie się i unikanie niebezpiecznych sytuacji w przyszłości.

LĘK I FOBIA LĘKOWA CZYLI RAFICZEK

Lęk występuje niezależnie od bodźców zewnętrznych, jest często wywoływany samym spodziewaniem się niebezpieczeństwa, które może nigdy nie nastąpić. Fobia to silny strach w obecności określonego bodźca, nieadekwatny do sytuacji i oporny na habituację, czyli stopniowe wygaszanie pod wpływem powtarzającej się ekspozycji na bodziec, a wręcz przeciwnie – łatwo poddający się uwrażliwieniu, co oznacza, że bodziec wyzwalający strach staje się coraz bardziej subtelny. Niektóre osobniki, przeżywają wydarzenie tak trudne i wykraczające poza możliwości adaptacyjne danej jednostki, że u tych istot, którym jakimś cudem udało się je przetrwać, zmieniają się pewne struktury w mózgu. Nazywamy to śladem traumatycznym. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z tego ,że wśród ludzi też to ma miejsce.

Jak sami widzicie to dość złożony temat…dla mnie też taki był. Dopóki nie pojawiła się Rafa przyjmowałam ,że mamy w środowisku psy które wykazują zachowania lękowe. Tym czasem mamy psy, które odczuwają strach…, psy które odczuwają stres i psy, które odczuwają lęk.

Prawdziwe próby w pracy z lękliwym psem to są wtedy, jak rafa w swojej histerii kładzie się ,zamiera i cała trzęsie tylko dlatego, że w miejscu, które nie do końca jeszcze zna, bo była w nim parę razy z kajem i juniorem pojawia się nowa sytuacja – bodziec, którego nie jesteście w stanie przewidzieć i który wybija ją na 10-tą orbitę bez drogi powrotnej…Bo to nie jest tak ,że jeśli pójdę kawałek dalej to ona wróci emocjonalnie do takiego stanu ,w którym jesteśmy w stanie kontynuować spacer. Niestety następuje stan w którym boję się wszystkiego ,nawet tego czego już się nie bałam ….a więc leżącej butelki na trawniku, kawałka reklamówki, ławki, kosza na śmieci, latarni…z założenia wszystkiego …. oczywiście próbuje zmienić jej stan emocjonalny poprzez różnego rodzaju ćwiczenia ,które wypracowaliśmy na ulubionej łące… są to zabawy w chowanego, gonitwy za ulubioną rękawiczką i omijanie drzew….coraz częściej udaje nam się choć w niewielkim stopniu zejść z emocjami w właściwym kierunku ale tu jeszcze długa droga przed nami i zapewne jeszcze wiele ostrych zakrętów. Jednocześnie wiem że to klucz do sukcesu…. niestety nie mogę wyjść z nią tak poprostu z tego miejsca gdyż nastąpi wówczas negatywne wzmocnienie czyli sytuacja, gdy po pojawieniu się bodźca wywołującego lęk i zaprezentowaniu przez psa jakichś oznak swoich emocji (drżenie, próby ucieczki, wycofywanie się z szelek, szczekanie itp.) oddalamy się od tego bodźca, np. wracamy do bezpiecznego domu, samochodu. Wzmocnienie negatywne, czyli pies doznaje ulgi – nagrody po tym, jak zniknął bodziec awersyjny – powodujący lęk. Oczywiście powinnam wystawiać ją na mniej stresujący bodziec tylko to nie jest takie łatwe …jak w każdej chwili nie wiadomo co i kto może być tym bodźcem.

Jest mnóstwo takich sytuacji, w których w myślach duszę ją w sosie śmietanowym lub jak Radzio mówi…. zróbmy z niej pieczone udko w majeranku.

Po roku Raficzek zaczął akceptować Radka. Ma ogromy problem z mężczyznami…

Jeszcze nie do końca umiem sobie z tym poradzić . I właśnie to radzenie sobie jest kluczowe….

Dlaczego tak ciężko mi się z tym pogodzić?

Bo całe życie byłam sportowcem ….taka moja natura….taka jestem. Uwielbiam trenować z moimi psami, uwielbiam się z nimi bawić, wymyślać różne zadania a tym samym dążyć do startowania w zawodach i wymyślać nam coraz to nowsze wyzwania….

Nasza „ścianka” sukcesów z psami.

Czy jestem w stanie się ugiąć i zadowolić, że piesek będzie wychodził ze mną tylko na ulubioną łąkę, pole oraz las i podwórko bo wszystko inne jest straszne? Czy można żądać by w imię dobra psa pogrzebać samego siebie? Bo tak w pewnym sensie to wygląda….dla jego dobra mam / powinnam / najlepiej dla niej by było zrezygnować z siebie, tego jaka jestem i dostosować się do jej możliwości i potrzeb. Czy to wogóle możliwe? Mnóstwo wylanych łez…. mnóstwo rozmów… tu dziękuję moim aniołom, że tak mocno mnie wspierały w tym trudnym czasie….godziny rozmów, zrozumienia i ciepłych słów. To chyba te momenty kiedy można powiedzieć, że „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”


Nie mam oczekiwań wobec tego roku – one umarły…

Jest wiele scenariuszy możliwych do zrealizowania i będę sie bardzo starać.
Nie wiem czy to będzie bardzo dobry rok lub chociaż dobry…ale na pewno nie zmarnuje go i wykorzystam na tyle na ile się uda.
Nauczyłam się rozpoznawać tych, którzy obrzydliwie manipulują nami – ludźmi, wykorzystując naszą empatię do świata ludzi i zwierząt. Bądźcie czujni bo niestety to bardzo powszechne …a już wogóle w stosunku do tematu Water Rescue Dog 🤣Nauczyłam się, że nie ma sensu tracić na nich czasu i ładować się w te wszystkie toksyczne sytuacje. Wybieram spacer z psem, kubek ulubionej kawy i dobrą książkę a tych mi ostatnio nie brakuje.

Oczywiście musi być jak zawsze film….jednak tym razem taki ,który pokazuje ile już za nami…🙂

https://drive.google.com/file/d/1th4UiLKGI_Ka5a6_yNOWm7CfzU_MweAk/view?usp=drivesdk

.

About the author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *