Dziś mija nam wspólne 10m-cy ….jaki był ten czas? Napewno trudny, pełen różnych emocji… Rafa miała być moim wymarzonym niufem …czy kiedyś nim będzie? Być może.
Nie będę wracać do naszych początków….o nich możecie poczytać tutaj:
https://www.facebook.com/share/18E1TvjZ3b/
Długo myślałam nad tym czy podzielić się ze światem tym co nas spotkało….jednak doszłam do wniosku, że prowadząc blog fajnie jest się dzielić nie tylko swoimi sukcesami ale również porażkami więc odważyłam się. Dzięki temu odezwało się do mnie mnóstwo osób. Dowiedziałam się wielu istotnych informacji, które miały wpływ na późniejsze nasze wspólne życie.
W ciągu tych kilku miesięcy poznałam różnych ludzi…takich co na pracę z psem lękowym decydowali się świadomie, takich których „los” postawił w takiej sytuacji, ponieważ znaleźli psa przy autostradzie i podjęli trud by go nigdzie nie oddać i by stał się ich psem oraz takich jak ja – co nieświadomie wdepnęli w gównianą sytuację ….i los nie miał z tym nic wspólnego…
Podobno ” dostaje się takiego psa jakiego się potrzebuje”,czyżby? Trudne psy napewno uczą nas wszystkich najwięcej….jednak wymagają ogromnego wysiłku: niebywałej cierpliwości, wytrwałości, zaangażowania, empatii….a także wiedzy wręcz specjalistycznej bo do podstawowej napewno już bym jej nie zaliczyła. Czy można tego wymagać tak poprostu od kogoś – bo zdecydował się na psa? na psa z hodowli ZKWP gdzie hoduje się psy rasowe.
Pies rasowy, czyli jaki?
„Rasa to pojęcie, które określa grupę zwierząt mających zbliżony do siebie wygląd, cechy psychiczne oraz predyspozycje behawioralne. Nie powstaje szybko, wręcz przeciwnie – wymaga czasu i wielu pokoleń, które dobierane są w pary starannie i w których zachodzi utrwalanie pożądanych cech, wraz z jednoczesnym eliminowaniem tych niepożądanych.”
„Pies rasowy to taki, który posiada udokumentowane rodowodem pochodzenie. Rodowód zawiera w sobie informacje o przodkach psa, z których każdy musiał posiadać uprawnienia hodowlane i legalnie zarejestrowane w księdze rodowodowej potomstwo. Rodowód psa to swego rodzaju gwarancja, że wygląd, psychika i zdrowie danego zwierzęcia nie budzi żadnych zastrzeżeń i reprezentuje wszystkie cechy danej rasy.”
To oczywiście piękne kiedy widzisz jak pies się otwiera…jak zaczyna ci ufać…zaczyna cieszyć się na twój widok … akceptować dotyk…zaczyna być psem, a nie kłębkiem nerwów…jak pierwszy raz po prawie 10 m-cach zasypia na twoich kolanach….niezwykłe doświadczenie ❤️ ale …
… do dziś słyszę słowa …”kupując podrostka nie kupujesz kota w worku” taaa po 3 dniach wiedziałam, że mam nie kota ale niedźwiedzia kupionego w worku….ale cóż wtedy to już okazał się mój problem. Kupując szczeniaka, podrostka czy nawet dorosłego psa z hodowli ZKWP mamy pewne oczekiwania….często sami hodowcy je tworzą…przecież na każdym kroku spotkać można opinie, że te psy są lepsze pod względem zdrowia, psychiki, socjalizacji….skoro sami tak mówią to jak wobec tego ma zachować się osoba taka jak ja, kiedy zakupiony przez nią pies jest daleki do wzorca rasy? Rozumiem, najwygodniej byłoby gdyby z pokorą przyjęło się to na klatę mówiąc ” los tak chciał” tylko, że los niewiele ma z tym wspólnego……..
WIĘC JAK TO WSZYSTKO OGARNĄĆ ?
Wszystko to znaczy co? Wszystko to znaczy … naprawdę wszystko….kiedy masz szczeniaczka wiesz , że idąc z nim na spacer zakładasz mu obrożę/szelki, smycz – linkę ,bierzesz smaki i idziesz….z psem lękowym to tutaj masz już pod górkę…idziesz w jego kierunku to już myślisz o tym by iść nie na wprost tylko po łuku….bo jeśli zrobisz to na wprost to jeśli ma tylko dokąd uciec to ucieknie napewno. Nakładanie obroży – czy kiedyś ktoś z was się nad tym zastanawiał? Ja przyznam się ,że też dotychczas nie musiałam tego rozkminiać… póki Rafa przed każdym założeniem obroży nie miała odruchu chowania głowy tak jakbym chciała ją uderzyć….samo wyjście graniczyło z cudem …bo jak można opuścić swoje bezpieczne 1,20 metra kwadratowego legowiska ….zanim ogarnęłam ja i ona te bardzo skomplikowane czynności, które nigdy wcześniej nie zajmowały mi więcej niż 3 -5 minut , minęły 3 m-ce. Mniej więcej po tylu Rafa zaczęła sama wkładać głowę w otwór obroży….o …opowiem wam jeszcze o obroży…. pamiętajcie, że najlepsze są półzaciski plus szelki….to nowy standard wyprowadzania psa z dobrą socjalizacją. Dlaczego tak? Bo ze zwykłej obroży jak tylko wiatr zawieje nie z tej strony i nie daj boże folia u sąsiada wyda dźwięk to masz już pół dzikiego kucyka biegającego luzem a teraz go sobie łap 🤷 i załóż mu obrożę lub szelki….i pamiętajcie …przy psach takiej wielkości to tylko i wyłącznie karabinek alpinistyczny….Radka udo po tym jak Rafa zerwała się na podwórku bo „coś” i zerwała linkę z zwykłym zapięciem było całe w jednym wielkim krwiaku – linka odskakując uderzyła go z całą siłą resztą metalu w udo. Więc jak już macie odpowiednią obrożę plus szelki plus linki z odpowiednim karabinkiem to możecie myśleć by wyjść na spacer….i niech was wszyscy mają w opiece bo owszem wyjść wyjdziecie ale czy wrócicie? Ja kilka razy niosłam Rafę do domu …bo po ponad godzinie namawiania, robienia podchodów od różnych kierunków za nic w świecie nie chciała wracać…. ani sama ,ani za Kajem czy Juniorem więc tak to był ten czas kiedy pierwszy raz poczułam, że mam kręgosłup. Ale jakoś wychodzić trzeba….bo potrzeby fizjologiczne ,bo młody pies nie może tylko siedzieć w domu – trzeba socjalizować…. najlepiej radzę zacząć jak macie to szczęście to od podwórka i zawsze od modlitwy by nie daj Boże coś , cokolwiek nie wystraszyło wam psa bo przeciągnie was jak szmatę i nawet się nie będzie nad tym zastanawiał. Rafa kiedy miała możliwość wybierała opcje ucieczki, kiedy zabrało jej się tę możliwość robiąc blokadę linką albo poprostu linka się kończyła to przypadała do ziemi w zamrożeniu. Nigdy ,przenigdy nie wykazała się agresją i to uratowało nas wszystkich. Przysięgam, że gdyby tylko raz pokazała zęby, spakowała bym ją w trybie natychmiastowym i bez żadnych dodatkowych wyjaśnień zostawiają tam skąd ją kupiliśmy. Pod koniec tego koszmarnego czasu ,po rozmowie z osobą, która ma naprawdę ogromną wiedzę w zakresie psów podjęłam decyzję o wprowadzeniu leków. O zgrozo ….ja zła….faszeruje szczeniaka lekami…do powiedzenia mam jedno…nie trzeba było mnie stawiać w takiej sytuacji żebym musiała to robić …proste ,prawda?
Leki nie są lekarstwem na całe zło ale dają przestrzeń do jakiejkolwiek pracy i tak było u nas. Po mniej więcej 3 tygodniach trochę rzadziej pojawiały się przesadzone reakcje na dany bodziec a więc mogliśmy cokolwiek.
A ŻYCIE PŁYNIE DALEJ…
Życie jest życiem i z tą samą prędkością pędzi do przodu. W kwietniu za sprawą dobrej duszy trafiliśmy do Anety – Gregoria Szkolenie psów, terapia zachowań. Dzięki niej ruszyliśmy z auta🤣… dosłownie….Co z tego, że zabierałam psa na spacerki w ulubione miejsce czyli na plażę jak na parkingu mimo braku żywej duszy za żadne skarby świata nie chciała z niego wyjść….sukcesem było jak wystawiła głowę….ani prośbą, ani za psami, ani jedzeniem ani próbą wypchnięcia na zasadzie, że ja siadałam i zabierałam jej miejsce nie dało się jej stamtąd wydostać….to jak? normalnie…wyciągałam ją razem z legowiskiem🤷…trudno … potem wkładałam legowisko i szliśmy jakoś byle szybko ku plaży bo było to jedyne miejsce w jakim Rafa była normalnym psem. Po warsztatach u Anety …czasem jeszcze przysłowiowo musiała wylecieć razem z legowiskiem ale było to już dużo rzadziej…do dziś Rafa jak jest sama to potrzebuje chwilę…musi wystawić łeb…sprawdzić okolice a potem wyskakuje za moją namową …kiedy są chłopaki – Kaj i junior lub jeden z nich to wyskakuje za nimi bezproblemowo. To również skutek już zupełnie innej relacji zarówno pomiędzy nimi jak i pomiędzy mną a Rafą.
Nadszedł sezon i czas wyjazdów. Było wiadomym,że Rafa mimo moich najszczerszych chęci nie da rady pojechać z nami. Więc rozpoczęliśmy poszukiwania miejsca które sprosta takiemu psu. I tu znów dobra dusza dała nam namiary i tak Raficzka rozpoczęła przygodę z hotelem. Najpierw pojechała na kilka godzin…potem na trochę dnia i noc…potem na dobę kilka razy i dopiero została tam tyle ile było trzeba. Jak widać poniżej….nie mogliśmy trafić lepiej🥰
SEZON – BEST TIME
Dzięki Kajtkowi i zajęciom profilaktyki bezpiecznej kąpieli Rafa ogarnęła podstawowy sprzęt przeznaczony do ratownictwa wodnego. Wiedziałam, że to będzie procentować nam kiedy zaczniemy wspólnie pływać. Od kiedy zaczęliśmy wspólnie wchodzić do wody, od tego momentu ruszyliśmy do przodu…to był taki magiczny moment. Oczywiście Rafa bała się wielu rzeczy…. najgorsze chyba jednak było wyjście z auta na parkingu i przejście między autami w kierunku plaży….
Nie mniej straszna była deska SUP lub ponton…. szczególnie wtedy kiedy dobijaliśmy do brzegu i jedno czy drugie zaczynało szurać o piasek…..
Sezon dał też mi nadzieję, że być może jakoś to wszystko ogarniemy…. chociażby na tyle by w miarę normalnie funkcjonować…we wrześniu Rafka miała z nami pojechać do Czech…. jakie było moje zdziwienie gdy wyrabiając jej paszport okazało się że owy paszport na ten czip już istnieje🤣 kolejna miła niespodzianka….odkręcanie i wysyłanie papierów że pies zmienił właściciela ale bez pełnej dokumentacji….bywa.
W październiku pojechaliśmy na pierwszy wspólny obóz PSAKCEPTACJA z Joanną i Z psem tu i teraz. Obóz dla psów mających różne problemy….od lęku,poprzez agresję i inne….obóz który pokazał mi ,że może być gorzej ,że to co dotychczas udało nam się osiągnąć to już naprawdę dużo. Niesamowite jest to, iż wielu behawiorystów nie chce pracować z psem lękowym bo to długi i żmudny proces w którym często sami opiekunowie nie dają rady – szczerze, nie dziwię się 🤷. Czas potrzebny na zbudowanie zaufania jest różny dla każdego psa. Dla niektórych psów proces ten może trwać kilka tygodni, dla innych – wiele miesięcy, zwłaszcza jeśli pies ma za sobą traumatyczne doświadczenia. Kluczowe jest, aby nie przyspieszać tego procesu i dać psu przestrzeń do nauki. Zaufanie nie powstaje z dnia na dzień – to długotrwała inwestycja w relację opartą na wzajemnym szacunku i wsparciu.
Mamy listopad…
Mija 10 m-cy.
Radzio kończy leczyć połamaną rękę bo gdy akurat wychodził z Rafą na popołudniowe siku to coś spadło z hukiem na pobliskiej budowie….wprowadzamy nowe metody pracy….metoda integracji sensorycznej….powoli schodzimy z leków…..a hodowcy z całego serca dziękuję ❤️ za to ,że nauczył mnie jak całkowicie przestać ufać ludziom….pretensji nie mam jedynie bezgraniczny żal i nigdy nie wybaczę tego, że nas zostawił wtedy kiedy potrzebowaliśmy pomocy….ale w tym temacie szkoda już nawet słów…
…walczymy 🙂 i walczyć będziemy …o lepsze jutro….i wierzę, że to osiągniemy 💪 bo nie takie „rzeczy świat już widział” a z nami walczy cała armia 😉 ludzi , którzy służą swoją wiedzą i doświadczeniem. Nie łatwo było ich znaleźć, ale mieliśmy to szczęście ☺️
Jeśli masz jeszcze chwilę i chcesz zobaczyć z czym się mierzyliśmy i mierzymy niemal każdego dnia ,kliknij w link poniżej….słowa często nie oddają tego co obraz….